Dwie przyjaciółki weszły dumnym krokiem na pięknie przystrojoną Wielką Salę. Hermiona nie wiedziała, że aż tak fajnie to wyjdzie. Obie dziewczyny wystylizowały się tak, że nikt ich na pewno nie pozna. Założyły nawet soczewki kontaktowe zmieniające barwę ich tęczowek. Oczy Hermiony były jasnozielone a Ginny błękitne jak niebo. Na twarz założyły maski, bo w końcu był to bal maskowy. Ich włosy również zmieniły kolor. Garnger była teraz kuruczoczarną osóbką a Ginevra brunetką. Złoto-czarna maska zasłaniała pół twarzy starszej Gryfonki, natomiast maska młodszej z nich była srebrna z dodatkami czerni. Obie wyglądały zjawiskowo. Obejrzały dokładnie całą salę, po czym ruszyły w kierunku wolnego stolika. Po drodze zahaczyły o barek z alkoholem, z którego wzięły dwa wysokoprocentowe drinki. Gdy usiadły na miejscu, przyglądały się wchodzącym uczniom i starały się ich rozpoznać. Czekając na rozkręcenie imprezy popijając drinki rozmawiały o babskich sprawach. Po kilkunastu minutach wzrok Hermiony odruchowo skierował się na wejście do Wielkiej Sali. Zmierzyła wzrokiem osobę, która luźnym krokiem wchodziła do sali. Po chwili już wiedziała, że był to nie kto inny jak Blaise Zabini. Uśmiech wymalowany od ucha do ucha. Chyba naprawdę cieszył się z odrobiny rozrywki jaką zafundowała im dyrektorka. Jej wzrok wrócił na Ginn. Zaczerwieniła się. Nawet maska nie była wstanie schować rumieńców wymalowanych na jej twarzy. Nerwowo zaczęła skubać paznokcie, co jakiś czas zerkając na kogoś.
-Na kogo tak patrzysz? -zapytała Hermiona lekko klepiąc ją po ręce.
Weasley w momencie ocknęła się i wlepiła niebieskie oczy w przyjaciółkę.
-Nie.. Na nikogo.. Tak po prostu oglądam sukienki dziewczyn.. -próbowała wybrnąć z krępującej sytuacji-Mam nadzieję, że żadna nie ma takiej jak moja.
Mówiąc to uśmiechnęła się lekko w stronę Gryfonki.
-Wyglądały byśmy głupio-dodała na koniec brunetka.
-W sumie masz trochę racji-wywnioskowała Hermiona-O! Drinki się nam skończyły, pójdę po następne.
Jednym ruchem ręki zgarnęła szklanki i ruszyła w stronę barku z alkoholem. Usiadła na jednym z wolnych miejsc przy barze i poprosiła "barmana" o przygotowanie najlepszych drinków jakie potrafi zrobić.
-Dobrze, tylko musi panienka trochę poczekać! W końcu specjały robi się długo! -rzucił barman z uśmiechem na ustach po czym zabrał się do roboty. Hermiona czekając co jakiś czas zerkała na swoją przyjaciółkę. Podszedł do niej Blaise i rozmawiali śmiejąc się i wygłupiając. "To na niego tak patrzyła, jednak ludzie się zmieniają"-zkwitowała w myślach Gryfonka. Po chwili czuła na sobie czyjeś spojrzenie. Nie mogła dostrzec skąd ono pochodzi, więc czuła się odrobinę skrempowana. Cierpliwie więc czekała na upragnione drinki.
Po drugiej stronie sali siedział Malfoy. Jego wygląd również się zmienił. Miał brązowe włosy i również tego koloru oczy. Jego maska oczywiście była zielona, przecież to jego ulubiony kolor. Przyglądał się pewnej osobie, która niemało go interesowała. Chwilę ją poobserwował, aż w końcu postanowił podejść bliżej i lepjej się przyjrzeć. Usiadł więc po drugiej stronie baru, dokładnie ma przeciw niej. Skądś ją kojarzył, jednak nie za bardzo wiedział skąd. Zamówił u barmana szklankę ognistej i powoli ją popijając przyglądał się dziewczynie. Zauważył, że barman podał jej dwa drinki. Jednak dziewczyna nigdzie z nimi nie poszła, lecz ona rozsiadła się wygodniej i zaczęła upijać niewielkie łyki alkoholu. Postanowił podejść i zagadać. Może będzie jego dziewczyną na jedną noc. Trochę rozrywki każdemu się należy. Jego przyjaciel już zaczął działać i wyrywa jakąś brunetkę w koncie sali. Zabrał więc swoją szklankę z ognistą i usiadł obok nieznajomej.
-Cześć, jestem Tom a Ty?- zagadał Ślizgon podając się za kogoś innego.
-Mary, miło mi-powiedziała uśmiechnięta Hermiona i wyciągnęła rękę w stronę niejakiego Tom'a. Alkohol już lekko uderzył jej do głowy. Rzadko piła, więc wystarczą trzy-cztery drinki i Gryfonka czuję się świetnie. Teraz kończyła drugiego.
- Jak się bawisz? -zapytał Malfoy z uśmiechem, oczywiście firmowym, na ustach. Spojrzał jej w oczy, ale niestety nie mógł odgadnąć żadnych uczuć z jej spojrzenia. Były w nich tylko delikatne iskierki radości. Hermiona czuła się świetnie, bo pierwszy raz zagadał do niej naprawdę przystojny, tak jej się wydawało, chłopak. Zawsze to ona musiała zagadywać do osób płci przeciwnej i nie zawsze się do dla niej dobrze kończyło. Wszyscy traktowali ją jako przyjaciółkę, która mogła odrobić za nich referat lub jakieś inne zadanie domowe. Była w świetnym nastroju, dlatego kontynuowała rozmowę.
-Jest super-zaczęła-dekoratorzy naprawdę się postarali i sala wygląda pięknie, zespół też niczego sobie. Tylko mało osób na parkiecie
-To prawda, wystrój jest zajebisty ale faktycznie mało osób tańczy
Po tej krótkiej rozmowie zapadła cisza, oboje czuli się niezręcznie ale nikt nie przerwał obecnej sytuacji. Hermiona dopila trzeciego drinka i zamówiła następnego u barmana. Draco również dokończył drugą szklankę whisky i poprosił o następną.
-O! -krzyknęła Gryfonka-moja ulubiona piosenka! Chodź Tom zatańczmy!
Krzycząc to złapała chłopaka za rękę i ruszyła na parkiet. Czuła, że alkohol już działa więc czuła się pewnie przy nowo poznanym chłopaku. Po chwili na parkiecie zaczęło pojawiać się więcej osób i wszyscy tańczyli tak jakby jutra miało nie być. Wszystkim się to należało, po wojnie zostało tyle smutku i tęsknoty za zmarłymi a to był idealny moment żeby zapomnieć o wszystkim i trochę się zabawić. Hermiona czuła się świetnie na parkiecie. Tańczyła naprawdę dobrze, kilka chłopaków nawet przyglądało jej się dokładnie. Draco analizował każdy jej ruch i starał się dopasować do jej stylu tańca. Po chwili oboje tańczyli nie zwracając uwagi na innych. Po prostu dobrze się bawili. Przetańczyli kilka piosenek po czym zmęczeni wrócili do barku żeby wypić zamówiony alkohol.
-Naprawdę dobrze tańczysz-wywnioskował Draco i upił spory łyk ognistej.
-Dziękuję, Ty również -oznajmiła Gryfonka. Chwilę później delektowała się swoim drinkiem. Był naprawdę dobry, nie czuć było prawie alkoholu. Maskowało go wiele innych smaków i zapachów. Jednak nazwa drinka mówiła sama za siebie. "Mocny smok", bo był koloru zielonego z przebłyskami czerwonego i żółtego. Rozmawiali ze sobą i śmiali się niekiedy, Gryfonka naprawdę świetnie się bawiła, jednak po jakimś czasie przeprosiła chłopaka i oddaliła się w stronę innego stolika. Zauważyła Ginny, która była tak nawalowa, że ledwo mogla usiedzieć na krześle.
-Ginn, dlaczego zawsze jak spuszczę z ciebie wzrok chociażby na kilka minut to Ty zawsze robisz jakieś głupoty. -zkwitowała Hermiona widząc w jakim stanie jest jej przyjaciółka.
-Aleeeee pszecieszzz ja nicc nie fypiłamm dlaczeggo siee złośśściszz... -mamrotała Weasley.
Faktycznie nie śmierdziało od niej alkoholem, a przy niej wypiła tylko jednego drinka. Ktoś musiał dać jej jakiś eliksir, lub co gorsza jakiś narkotyk. Czym prędzej zarzuciła rękę Ginevry na swoje ramię i ruszyła w stronę wyjścia. Po drodze ciężar stawał się coraz bardziej ciążący, więc Hermiona usiadła na schodach przed Wielką Salą i położyła głowę przyjaciółki na swoich kolanach. Chwilę później zauważyła, że jej przyjaciółka smacznie śpi i zupełnie nie przeszkadza jej zimna podłoga i niewygodne kolana dziewczyny.
-O! Harry! -krzyknęła Granger widząc swojego przyjaciela. Chłopak popatrzał zdezorientowany na dziewczynę i podszedł z uwodzicielskim uśmiechem w jej stronę.
-Cześć piękna, masz jakieś plany na resztę wieczoru?
-Harry co ty wygadujesz w ogóle? -zapytała Gryfonka po czym przypomniała sobie, że zmieniła wygląd, więc czym prędzej zdjęła z siebie to zaklęcie.
-O Boże Hermiona! -krzyknął Czarnowłosy po czym strasznie się zarumienił-Przepraszam Cię... Ja cię nie poznałem... -tłumaczył się chłopak.
-Nic nie szkodzi, ale mam do ciebie mała prośbę.
-No slucham-rzucił Potter uśmiechając się lekko.
-To jest Julia-pokazała na dziewczynę leżącą na jej kolanach-zaprowadzisz ją do mojego dormitorium?
-Pewnie, a z jakiego ona jest domu? Może tam ją zaprowadzę?
-Nie, nie.. Nikt nie może jej w takim stanie zobaczyć. Proszę Cię bardzo-ciągnęła Hermiona.
-Okej, już ją prowadzę -powiedział Harry po czym wziął pod pachę "Julię" i ruszył w stronę dornitorium Hermiony. Gryfonka jednak nie chciała narazie wracać do pokoju, chciała jeszcze porozmawiać z chłopakiem przy barze. Po drodze znów zmieniła wygląd. Usiadła więc koło baru i zamówiła jeszcze jednego drinka. Obejrzała się, ale żaden ślad nie został po Tomie. Lekko wzdechnęła po czym delektowała się nowym napojem. Szukała wzrokiem zbiegłego jednak nigdzie nie mogła go wypatrzyć. Dopiła drinka, który ewidentnie dostarczył wystarczająco procentów do krwi, żeby dziewczyna ruszyła na parkiet. Zaczęła tańczyć sama, ale już po chwili wokół niej pojawiło się wielu adoratorów. Tanczyła wyzywająco, jednak nie jak kobieta w klubie go-go. Jej ciało świetnie wyglądało w czarnej sukience. Słyszała wiele komentarzy, że jest piękna czy wygląda seksownie. Po chwili ktoś pociągnął ją za rękę i wyrwał z tłumu. Poprawiła sukienkę i maskę po czym spojrzała na porywacza.
-Co do jasnej cholery.... -rzuciła Hermiona, po czym zorientowała się, że przed nią stoi zbiegły i uśmiecha się do niej jak gdyby nigdy nic.
-Uciekłeś
-Wyszedłem do łazienki, nie ucieklem-odpowedział zgodnie z prawdą Draco-Zatańczymy?
-Możemy, ale najpierw drink! -rzuciła Hemriona i podreptała w stronę baru. Znów zamówiła 'mocnego smoka' i szybko go wypiła. Chłopak natomiast wypił dwa kieliszki wódki i był gotowy do tańca. Złapał więc dziewczynę w pasie i zaprowadził na parkiet. Gdy weszli na parkiet włączono wolną piosenkę, ludzie dobrali się w pary i tańczyli wolnego. Draco przyciągnął dziewczynę bliżej siebie i położył jej rękę na talii. Tańczyli tak, jakby byli dobrze zgraną parą. Oboje dawali z siebie jak najwięcej, kilka osób nawet skomentowało romantyczny taniec tych dwojga. Przetańczyli pół nocy, rozmawiając przy tym i się śmiejąc.
-Zaraz wrócę -rzuciła Hermiona po czym ruszyła w stronę łazienki. Po drodze zmieniła wygląd. Poprawiła makijaż i wróciła z powrotem.
-Jestem-rzuciła podchodząc do chłopaka.
-Granger idź stąd, czekam na kogoś- powiedział Malfoy widząc Hermionę. On również zmienił z powrotem swój wygląd, bo Blaise powiedział mu że wygląda jak iditota.
Gryfonka stała jak wryta w ziemię. Dosłownie chwilę temu siedziała tu z Tomem i piła drinka. Zniknął jak kopciuszek w mugolskiej bajce.
-Ja również na kogoś czekam Malfoy-rzuciła w stronę blondyna i usiadła dwa krzesła dalej. Dracon uważnie przyjrzał się Hermionie. Wygladała pięknie. Miała podobną sukienkę do nowo poznanej dziewczyny. Szpilki wydłużały jej nogi a fryzura dodawała odrobinki charakteru całej stylizacji. Gryfonka złapała pukiel swoich włosów i zaczęła nim kręcić. Po chwili zorientowała się, że zapomniała zmienić koloru włosów, więc szybko wybiegła z sali.
-Granger nie tak szybko, bo jeszcze połamiesz sobie te szlamowate nogi! -krzyknął na pożegnanie Malfoy.
Za drzwiami szybko rzuciła zaklęcie i po chwili była już z powrotem. Jednak nadal siedział tam tylko Draco. Usiadła więc na swoim miejscu i czekała rozglądąjac się nerwowo.
-Jest-powiedział do siebie Smok-nie zauważy mnie. Podszedł do niej od tylu i zastawił jej oczy.
-Zgadnij kto? -szepnął jej do ucha Ślizgon.
-Tom? -zgadywała Gryfonka.
-Nie otwieraj oczu-szeptał chłopak, po czym odwrócił jej twarz i złożył na jej mailnowych ustach namiętny pocałunek. Dziewczyna nie wiedziała na początku co się dzieje, jednak nie otwierała oczu. Po chwili oddała pocałunek z równą namiętnoścą co chłopak. Chwilę się całowali. Hermiona otworzyła na moment oczy i zobaczyła to. Draco Malfoy, pieprzony dupek i arystokrata, całuje ją, zwykłą szlamę. Oderwała się od niego natychmiast i dosłownie uciekła z miejsca zbrodni. Chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim dormitorium i przemyśleć sytuację z przed paru chwil. Po drodze próbowała wyrzucić ten pocałunek z głowy jednak nie mogła. Musiała przyznać, że Malfoy świetnie całuje. Nikt jeszcze nie całował jej tak delikatnie a zarazem namiętnie. To był jej pierwszy w życiu taki pocałunek, jednak musiała zapomnieć o nim jak najszybciej. Po chwili już była pod drzwiami swojego dormitorium. Weszła, trzasnęła drzwiami. Usiadła opierając się plecami o drzwi i myślała.
Draco stał jak wryty. Nie wiedział co się stało. Dziewczyna wybiegła z sali bez żadnego słowa na dobranoc. Nic. Po prostu uciekła. Nie było lepszego słowa na jej zachowanie.
Źle całuje?-zapytał sam siebie Smok. Chwilę myślał ale na darmo. Nadal nie rozumiał dlaczego 'Mary' uciekła. Zamówił u barmana szklankę ognistej, wypił ją, po czym zauważył idącą koło niego Pansy. Zawołał ją. Musiał to wszystko odreagować. Zabrał więc ją na namiętną noc w swoim dormitorium. Taki był, musiał odreagować. Nadawała się do tego idealnie Parkinson. Wziął ją za rękę i razem wyszli z Wielkiej Sali.
__________________
Skończyłam! Przepraszam że z opóźnieniem, ale miałam niemałe problemy z internetem. Mam nadzieję, że wam się spodoba i będzie wiele miłych komentarzy :)
Pozdrawiam Was serdecznie Elisabeth ♡
Rozdział IX- 5.12