wtorek, 27 października 2015

Rozdział V

Promyki wpadające do dormitorium obudziły pewną Gryfonkę, która dopiero kilka godzin temu zdołała usnąć. Cała noc przepełniona była okropnymi koszmarami, w których to jej ukochany przyjaciel a zarazem chłopak szydził z niej w najgorszy sposób. Nie obyło się również bez gorszych scen. We śnie była przykuta do ściany kajdanami a naprzeciw niej stał Ron. Rzucał w nią zaklęciami niewybaczalnymi. Niemal że czuła ten ból przez sen. Był w nim ktoś jeszcze, ale nie za bardzo wiedziała kto, ponieważ stał w mroku i było tylko widać niebieskie tęczówki przepełnione gniewem. Starając się zapomnieć ten sen powoli zwlekła się z łóżka. Otworzyła okno i wystawiła przez nie twarz. Promyki słońca muskały jej cerę delikatnie ją rozświetlając. Cichutko weszła do łazienki żeby doprowadzić się do porządku. Pierwsze co zrobiła to przejrzała się w lustrze. Ciemne wory pod oczami ukazywały nieprzespaną noc. Przemyła twarz wodą, rozczesała włosy i przygotowała sobie kąpiel. Postanowiła się zrelaksować, bo do śniadania i pobudki wspollokatorek było jeszcze sporo czasu. Długa kąpiel na pewno dobrze jej zrobi. Do wody dodała olejku, który pachniał lawendą.  Jej ulubiony zapach. Weszła do wanny i dokładnie umyła każdą część ciała. Po wyjściu z wanny owinęła się w biały ręcznik i postanowiła zrobić lekki makijaż zakrywający niedoskonałości młodzieńczej cery. Nie chciała aby ktoś poznał, że coś się stało, a co gorsza żeby ktoś się dowiedział, że między nią a Ronem jest coś nie w porządku. Włożyła na twarz maskę, która doskonale ukrywała jej uczucia, a tą maską był uśmiech.  Fałszywy ale zarazem ukazujący zadowolenie. Z właściwymi efektami porannej toalety wyszła z łazienki i skierowała się w stronę szafy. Założyła czarną bokserkę i szare legginsy a na to zarzuciła standardowo czarną szatę z godłem Gryffindoru. Postanowiła obudzić współlokatorki.
-Halo dzień dobry! -krzyknęła jak najgłośniej mogła-wstajemy!
Podeszła do Ginny i ściągnęła z niej kołdrę.
-jeszcze kilka minut mamo-wymruczała Ginevra zasłaniając się poduszką-przecież są wakacje...
Na twarz Hermiony wkradł się delikatny uśmiech. Nie dała jednak za wygraną i szybkim ruchem ręki ściągnęła przyjaciółkę za nogę z łóżka. Ta w momencie się przebudziła. Patrzyła na Granger z takim spojrzeniem jakby co najmniej chciała ją zabić.
-Nienawidzę Cię! -powiedziała oburzona rudowłosa dziewczyna.
-tak, tak, też cię kocham-odpowiedziała brazowowłosa i zabrała się za pakowanie rzeczy potrzebnych na dzisiejsze zajęcia. Gdy była już gotowa próbowała umierzwić swoją burzę loków. Zdecydowała się na wysokiego kucyka na czubku głowy i z uśmiechem wyszła z dormitorium kierując się w stronę Wielkiej Sali w celu spożycia śniadania.
                         ♡♡♡
Głośny huk obudził blondwłosego Ślizgona z głębokiego snu. On także nie spał za dobrze. Męczył go we śnie obraz z wieczoru. Widział zapłakaną twarz Gryfonki. Zerwał się nagle z łóżka w celu znalezienia przyczyny tak głośnego poranka. Spojrzał na łóżko Zabini'ego. Nie było go w nim, ale za to leżał obok niego i masował tył głowy. Najwidoczniej spadł z łóżka.
-Porąbało cie? -zapytał Draco powstrzymując się przed wybuchem śmiechu.
-Nie powinienem tyle pić...-narzekał Blaise. Gdy zeszłego wieczoru Draco po trzech szklankach ognistej zrezygnował z picia, to Ciemnowłosy postanowił dokończyć butelkę.
-Co Ty gadasz?  Nie mów ze masz kaca... -powiedział Smok kierując się do łazienki.
-Musiałem dopić... -zaczął Diabeł-procenty mogły by pouciekać...
-Jesteś nienormalny, nic by nie ucieklo-rzucil Malfoy poczym zamknął się w łazience. Biorąc prysznic myślał o swoim przyjacielu. Coś za często pił. Nie sądził, że przejął się jakąś dziewczyną. Nie, to na pewno nie to. Może pokłócił się z matką..  Musi z nim o tym porozmawiać, ale to w weekend przy ognistej, jak chłop z chłopem. Póki co musi przetrwać tydzień nauki w Hogwarcie. Dzień zaczął się gwałtownie więc Draco myślał, że dalej pójdzie jak z górki, jednak się mylił. Wychodząc spod prysznica pośliznął się i upadając obdarł sobie całe ramię. Niby zabawna sytuacja, ale mogło stać się coś poważniejszego. Na szczęście to tylko obdarte ramię. Podniósł się i dokładnie przemył ranę. Założył bandaż a gdy skończył podszedł do lustra, ułożył włosy i ubrał się w ciemne jeansy i czarny dopasowany podkoszulek. Wyszedł z łazienki, spakował potrzebne książki, zarzucił szatę z godłem swojego domu i ruszył w kierunku Wielkiej Sali.
                          ♡♡♡
Wszyscy wesoło gawędzili lub jedli śniadanie przygotowane przez skrzaty. Tylko Hermiona miała głowę zapełnioną różnorakimi myślami. Ukradkiem spojrzała na Rona. Jadł śniadanie i rozmawiał z Harrym jak gdyby nigdy nic. Odruchowo dotknęła swojego nadgarstka, na którym ciągle widniały siniaki. W momencie wróciły wspomnienia z zeszłego wieczoru. W ostatniej chwili powstrzymała się od wybuchu płaczu więc czym prędzej postanowiła wyjść z Wielkiej Sali. Niestety przed tym powstrzymała go przemowa dyrektora. McGonagall stanęła na podium i ogłosiła krótki komunikat, który brzmiał następująco:
"prefekci naczeli proszeni są o stawienie się po zajęciach u mnie w gabinecie"
Hermiona wiedziała, że czeka ją ciężki dzień a do tego dochodziło jeszcze stawienie się u McGonagall. Z wielką chęcią opuściła Wielką Salę i ruszyła w stronę klasy, w której miały odbyć się dwie godziny Eliksirów. Bardzo chciała zobaczyć kto będzie uczył ich w tym roku. Miała nadzieję, że to nie będzie nikt podobny do Snape'a. Oczekiwała kogoś miłego, kogoś kto doskonale przygotuje ją do egzaminów końcowych. Miała nadzieję, że Slughorn wróci. Czekając na nauczyciela ujrzała zbliżających się w jej stronę Ślizgonów. Jak zawsze została obdarzona niemiłymi komentarzami z ich strony, jednak jedynym co ją zdziwiło było to, że Malfoy nic się nie odezwał. Spojrzał tylko na nią swoimi zimnymi oczami, z których nie dało się nic wyczytać. Swój wzrok utkwiła w podłodze i dalej czekała. Po chwili klasa sama się otworzyła i do środka zaprosił ich miło wyglądający profesor. Był to oczywiście profesor Slughorn. Na jego widok Gryfonka odetchnęła z ulgą, bo wiedziała, że on potrafi doskonale nauczać. Zajęła więc miejsce w pierwszej ławce i czekała aż zacznie się lekcja.
-Witajcie kochani! -powitał ich miło nauczyciel-chciałbym zrobić małe "przemeblowanie"
Na te słowa wszyscy się nieco wzdrygnęli, ale zachowali spokój.
-postanowiłem trochę was pomieszać, już mówię o co mi dokładnie chodzi-dodał Slughorn-z racji tego, że wszystkie zajęcia Gryfoni mają ze Ślizgonami chcę was usadzić tak, aby każdy Gryfon siedział z kimś ze Slytherinu. A więc zaczynamy.
Po chwili każdy siedział już na swoim miejscu,  na którym będzie siedział do końca szkoły. Została tylko Hermiona.
-A! Została jeszcze Panna Granger! -krzyknął zadowolony profesor, po czym rozejrzał się po całej sali w poszukiwaniu miejsca dla niej-Panna Granger usiądzie z Panem Malfoy'em-dodał po chwili Horacy.
Hermiona przez chwilę nie wiedziała o co chodzi profesorowi, dopiero po chwili zrozumiała, że musi usiąść i bok swojego odwiecznego wroga. Malfoy również nie był z tego zadowolony, ale nie zwracał na to zbytniej uwagi. "Jakoś to przeżyję"-myślał Arystokrata. Chwilę później Brązowooka siedziała obok niego i jak gdyby nigdy nic zaczęła robić notatki. Nie odzywali się do siebie prawie przez wszystkie zajęcia. Dopiero na zaklęciach Gryfonka zapytała czy może pożyczyć kawałek pergaminu, bo jej się już skończył. Blondyn rzucił jej pergaminem przed nos. Spojrzał na jej ręce, gdy ona próbowała go złapać. Zauważył dziwne śińce na nadgarstkach. Po chwili przypomniał mu się poprzedni wieczór i sytuacja z Rudowłosym. Gdy zajęcia się już kończyły, postanowił się do niej odezwać.
-Co Ci się stało Granger? Przywiązałaś się do łóżka czy co? -zapytał z ironią Draco.
-Nie twoja sprawa, Malfoy-odpowiedziała z pogardą Gryfonka, po czym spakowała
swoje rzeczy i czekała na koniec lekcji. Gdy już dzwonek zadzwonił szybko wstała, ale wychodząc z ławki uslyszala:
-Nie daj się tak traktować-szepnął Malfoy po czym wyszedł z klasy i skierował się do gabinetu dyrektora.
Hermiona bardzo się zdziwiła, przez co chwilkę stała jak słup soli i wpatrywała się w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał Arystokrata.
-A panienka Granger to nie wychodzi? -z osłupienia wyrwał ja profesor, po czym szybkim krokiem wyszła z sali kierując się w stronę gabinetu McGonagall. Po chwili była już na miejscu. W środku był już Draco razem z McGonagall, którzy czekali tylko na nią.
-Proszę usiądźcie-oznajmiła dyrektorka po czym zajęła swoje miejsce na przeciwko nich.
-Nie będę owijać w bawełnę, więc przejdę od razu do rzeczy-powiedziała po czym dodała-jako że jesteście prefektami naczelnymi to wam powierzam zorganizowanie balu integracyjnego.
Prefekci spojrzeli najpierw na siebie potem na nią i znów na siebie.
-Że niby ja? Z nią? -zapytał ironicznie Blondyn.
-Tak Panie Malfoy.
-Nie ma mowy-odpowiedział Arystokrata.
-Tutaj nie ma wyboru, Panie Malfoy. Proszę się dogadać co i jak-oznajmiła dyrektorka po czym wskazała im drzwi.
Gryfonka nie odpowiedziała ani słowa, rzuciła krótkie "do widzenia" po czym ruszyła do drzwi. Za nią szedł Malfoy.
-jeszcze jedno! -krzyknęła McGonagall-to bal maskowy!
Po chwili byli już za drzwiami i kierowali się do swoich dormitoriów.
Szli w ciszy, którą przerwała Hermiona.
-Kiedy zaczniemy przygotowania Malfoy?
-Jutro o 19 w bibliotece. Nie spoznij się Granger-rzucił oschle Blondyn po czym odszedł w tylko sobie znanym kierunku.
"Zmienił się "-pomyślała Gryfonka po czym ruszyła w stronę swojego dormitorium.
______________
No i skończone!  Myślę ze się spodoba i będzie kilka komentarzy :)
Następny rozdział 7. 11 zapraszam serdecznie ♡
Poleć mojego bloga innym!
Pozdrawiam Elisabeth

3 komentarze:

  1. Dobry rozdział, tylko jak dla mnie zbyt krótki xD akcja zaczyna się rozkręcać 👍 czekam na więcej i życzę weny
    ~Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdzial. Życzę weny i czekam na następny...

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział (bardzo) schematyczny (np. siedzenie razem w ławce), ale pomimo tego jak dla mnie najlepszy ;) Nie płakała! Jest moc! xD 💪🏻 Chociaż ledwo jej sie to udało... xD
    Dobra, czytam dalej ;)
    Lili ^^

    OdpowiedzUsuń